
Obornik zimą pod lupą. Co rolnikowi wolno, a co tylko „wydaje się zabronione”?
Zimą temat rolnictwa rzadko przebija się do ogólnych rozmów – chyba że chodzi o zapach, błoto na drodze albo… obornik wywożony na pole. Wtedy emocje potrafią sięgnąć zenitu, a w mediach społecznościowych szybko pojawiają się oskarżenia o łamanie prawa. Problem w tym, że bardzo często nie mają one żadnego oparcia w obowiązujących przepisach.
Nawożenie to nie to samo co wywóz
Podstawowy błąd, który powtarza się co roku, polega na myleniu dwóch zupełnie różnych czynności: aplikacji obornika i jego transportu. Prawo reguluje pierwszą z nich bardzo precyzyjnie, natomiast drugiej… w zasadzie nie ogranicza czasowo wcale.
Aplikacja, czyli faktyczne rozrzucenie obornika na polu, podlega ścisłym terminom. Na gruntach ornych standardowo można ją prowadzić do końca października, a na użytkach zielonych – do końca listopada. Istnieją też wyjątki związane z niekorzystnymi warunkami pogodowymi, które pozwalają na nawożenie gruntów ornych jeszcze w listopadzie.
W okresie zimowym – w grudniu i styczniu – rozrzucanie obornika jest niedozwolone. I na tym w zasadzie lista zakazów się kończy.
Zimowy transport nie jest zakazany
To, co często wywołuje kontrowersje, czyli wywóz obornika na pole zimą, nie jest objęte żadnym kalendarzem zakazów. Rolnik może przewozić obornik z gospodarstwa na pole i składować go tam na pryzmie przez cały rok, również w środku zimy.
Nie istnieje przepis, który zabraniałby takiego działania tylko dlatego, że jest grudzień lub styczeń. Co więcej, takie rozwiązanie bywa zwyczajnie racjonalne – pozwala rozłożyć prace w czasie i przygotować się do wiosennych zabiegów agrotechnicznych.
Oczywiście obowiązują zasady dotyczące samego składowania obornika – lokalizacji pryzmy, ochrony gleby i wód czy zachowania odpowiednich odległości. Ale to zupełnie inna kwestia niż sam transport.
Skąd więc te pretensje?
Źródłem większości konfliktów nie są przepisy, lecz ich interpretacje – często tworzone „na oko” przez osoby niezwiązane z rolnictwem. Wystarczy widok rozrzutnika na polu, by pojawiły się oskarżenia o nielegalne nawożenie, nawet jeśli w rzeczywistości chodzi jedynie o złożenie obornika na pryzmie.
Ten mechanizm jest dobrze znany także z innych obszarów. Każdej wiosny powraca mit, że opryski wolno wykonywać wyłącznie po godzinie 18. Tymczasem takiego zapisu w prawie nie ma – są jedynie zasady dotyczące ochrony zapylaczy. W przypadku obornika sytuacja wygląda podobnie: nieznajomość przepisów rodzi konflikty, a ich „dopowiadanie” tylko je pogłębia.
Naturalne nawozy? Tak – ale bez hipokryzji
Warto też zwrócić uwagę na pewną sprzeczność. Coraz częściej domagamy się żywności produkowanej w sposób naturalny, bez nadmiaru chemii i nawozów mineralnych. Obornik idealnie wpisuje się w ten model rolnictwa. Jednocześnie to właśnie jego obecność na polu – nawet bez rozrzucania – bywa powodem krytyki.
Tymczasem prawo w tym zakresie jest jasne: transport obornika zimą jest legalny, a zarzuty formułowane wobec rolników nie mają podstaw prawnych. Zamiast kolejnych mitów i emocjonalnych reakcji, potrzebna jest rzetelna wiedza – bo w rolnictwie, jak w każdej branży, fakty powinny wygrywać z opiniami.





































Opublikuj komentarz