Rolnicy o dopłatach do zboża: „To plaster na urwaną głowę”
Ceny zbóż w Polsce osiągnęły rekordowo niski poziom – zdaniem wielu gospodarzy są one najniższe od dwóch dekad. Rolnicy zostali z pełnymi magazynami, niespłaconymi kredytami i realnym ryzykiem utraty płynności finansowej. W tej sytuacji Krajowa Rada Izb Rolniczych zaapelowała o wprowadzenie dopłat w wysokości 200 zł do każdej sprzedanej tony zboża oraz uruchomienie tanich kredytów pomostowych.
Choć propozycja ma ulżyć producentom rolnym, wielu z nich wprost podkreśla, że to rozwiązanie pozorne.
Rolnicy sceptyczni wobec dopłat
W sieci zawrzało. Pod rolniczymi postami aż roi się od komentarzy pełnych frustracji i ironii. – Dajmy dopłaty po 500 zł do każdego kilograma zboża, malin, jabłek, mleka czy buraków. Przecież nas stać… – ironizuje jeden z internautów.
Inni wskazują na szerszy problem – brak zwierząt gospodarskich, które konsumowałyby nadwyżkę zboża. Lata niskich cen, ASF i upadek hodowli trzody chlewnej sprawiły, że ogromne ilości ziarna nie mają naturalnego odbiorcy. – Jakie dopłaty? Najpierw odbudujmy hodowlę. Kto ma zjeść to paszowe zboże, jeśli nie zwierzęta? – pyta rolnik z Ruchu Gospodarstw Rodzinnych.
„Dopłaty tylko obniżą ceny”
Część gospodarzy obawia się wręcz, że dopłaty mogą jeszcze pogorszyć sytuację. – Rząd dopłaci, to skupy obniżą ceny. Zyskają pośrednicy, nie rolnicy – komentuje kolejny internauta, przypominając sytuację z rządowymi dopłatami do budowy silosów, które nagle… podrożały.
„Nie dopłaty, a program na 40 lat”
Rolnicy i organizacje rolnicze coraz głośniej mówią, że zamiast kolejnych „łatanych” rozwiązań, potrzebny jest spójny i długofalowy plan. – Nie chcemy jałmużny, chcemy uczciwego rynku. Rolnik musi wiedzieć, za ile sprzeda plony i kiedy otrzyma zapłatę – podkreśla Jan Ogił, prezes Stowarzyszenia dla Powiatu.
Podobne głosy słychać także od rolników indywidualnych: – Tu nie dopłaty są potrzebne, tylko program na rolnictwo na czterdzieści lat, nie na cztery – czytamy w komentarzach.
Minister: problemem brak zwierząt
Minister rolnictwa Stefan Krajewski przyznaje, że sytuacja jest trudna, a dopłaty rozważane. Jednocześnie wskazuje, że źródło problemu leży gdzie indziej. – Pewnie nie byłoby tego kryzysu, gdyby w kraju utrzymano większą ilość zwierząt, w tym trzody chlewnej. Potrzebujemy programu odbudowy pogłowia świń – zaznaczył.
Ardanowski: czas na biopaliwa i eksport
Były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski również nie wierzy w samą skuteczność dopłat. Jego zdaniem państwo powinno uruchomić mechanizmy zwiększające zużycie zboża – zarówno poprzez odbudowę hodowli, jak i rozwój nowych kierunków: biopaliw, spirytusu przemysłowego czy eksportu. – Zboże trzeba przerobić, a nie czekać, aż ktoś kupi nadwyżki – podsumował.
Według szacunków, tegoroczne zbiory zbóż w Polsce wyniosą 35,5 mln ton, czyli więcej niż rok temu i dokładnie tyle, ile średnia z ostatnich pięciu lat.
Źródło: Kamila Szałaj / Tygodnik Poradnik Rolniczy
Opublikuj komentarz