Rozmowa z prezesem Romanem Jaszczakiem z zaproszeniem na Jubileusz 40 lecia KKPK Medyk Konin.

Rozmowa z prezesem Romanem Jaszczakiem z zaproszeniem na Jubileusz 40 lecia KKPK Medyk Konin.

Roman Jaszczak, który prowadził zawodniczki Medyka od 1985 roku po 39 latach (z przerwą na prowadzenie kadry narodowej w latach 2011-13), zrezygnował z funkcji trenera w styczniu 2024 roku, pozostając prezesem klubu i szefem nowej organizacji: Federacji Klubów Piłkarstwa Kobiecego.
Dziś Medyk Konin szykuje się do okrągłego Jubileuszu 40 lecia Klubu, który odbędzie się 27 maja a szczegóły mamy dla Was na plakacie zapowiadającym to wydarzenie.

5 maja 2025 roku, przeprowadziliśmy wywiad w którym wróciliśmy pamięcią do wydarzeń sprzed 40 lat, kiedy zawiązywał się Koniński Klub Piłkarstwa Kobiecego Medyk Konin.

Witold Michalak:
Minęło 40 lat od pierwszego meczu KKPK Medyk Konin…

Roman Jaszczak, prezes KKPK Medyk Konin:
1 maja 1985 roku rozegraliśmy pierwszy mecz. Trzy tygodnie później, bodajże 19 maja, zagraliśmy pierwszy mecz o mistrzostwo II ligi kobiet. W tamtym czasie w lidze funkcjonowało 40 klubów – jedna dziesięcio zespołowa I liga oraz trzy grupy II ligi, po 8–10 drużyn każda.

W 1989 roku zostało już tylko 13 klubów. Zmiany polityczne w Polsce spowodowały, że wiele drużyn się wycofywało. Aż trudno uwierzyć, że to było czterdzieści lat temu.

W.M.:
Jak się Pan czuł wtedy, te czterdzieści lat temu?

R.J.:
Ten klub powstał z mojej pasji do piłki nożnej kobiet. Po studiach i zdobyciu tytułu magistra wychowania fizycznego trafiłem do Zespołu Szkół Medycznych w Koninie. Moja teściowa przekonywała, że to będzie awans zawodowy – szkoła średnia, czterystu uczniów, w większości dziewcząt, osiemdziesiąt nauczycielek, dyrektor, jeden kolega i ja, 26-latek.

Próbowałem różnych dyscyplin: koszykówka, siatkówka, piłka ręczna – nic nie chwyciło. Dopiero liga piłki nożnej dziewcząt, którą zorganizowałem jesienią 1984 roku, zaangażowała aż 15 klas. I wtedy zadziałał mój charakter – wszyscy byli przeciwni temu, żeby dziewczyny grały w piłkę. W całym środowisku konińskim brakowało akceptacji.

Jedyną osobą, która mnie wspierała, był redaktor Lech Gołyński z Przeglądu Konińskiego. Napisał pierwszy artykuł o Medyku. To dodało mi sił, żeby się nie wycofać. I tak, małymi krokami, ze szkolnej drużyny powstał profesjonalny klub, który zdobył cztery tytuły mistrza Polski seniorek, zagrał dwadzieścia meczów w Lidze Mistrzyń i aż cztery razy z rzędu dotarł do 1/16 finału UEFA Women’s Champions League. Tego nie powtórzył do dziś żaden polski klub i myślę, że długo nie powtórzy.

Z okazji jubileuszu, 27 maja zaplanowaliśmy uroczystość. O 16 rozegrany zostanie mecz wspomnień pomiędzy byłymi piłkarkami Medyka a aktualną drużyną, a o 19 w sali kongresowej hotelu Atut odbędzie się jubileuszowa gala z udziałem zaproszonych gości. O 21 rozpocznie się wieczór wspomnień w restauracji Jesiotr, również w hotelu Atut. To będzie bardzo emocjonalne spotkanie – serdecznie zapraszam wszystkie zawodniczki.

W.M.:
Jest Pan w stanie powiedzieć, ile piłkarek przewinęło się przez klub?

R.J.:
Chyba nie. Pamiętam te najlepsze, najgrzeczniejsze albo takie, które czymś się wyróżniły. Były ich setki, a może i ponad tysiąc. Jestem dumny z każdej – z tej, która grała pół roku, i z tej, jak Ania Gawrońska, która jest z nami 23 lata.

W.M.:
Czy jest zawodniczka, którą szczególnie Pan wspomina?

R.J.:
O, to były dwie. Marzena Maląg – po dwóch latach gry w piłkę trafiła do seniorskiej reprezentacji Polski, jako jedyna zawodniczka z II ligi. Strzeliła Rosji gola w zwycięskim meczu 2:1. I Mariola Kubacka – reprezentantka Polski U19, również z II ligi. Mam nadzieję, że obie pojawią się na jubileuszu.

Marzena Maląg

W.M.:
Zgodzi się Pan ze stwierdzeniem, że Medyk jest trampoliną do sukcesu?

R.J.:
Niech przemówią liczby. Dziesiątki, a może setki zawodniczek, które przeszły przez Medyka, dziś grają w innych polskich klubach lub za granicą. To moja duma. Jedne odchodziły w dobrym momencie, inne – niestety – w złym. Ale były też takie jak Paulina Dudek, która wydawało mi się, że jak Paulina odejdzie jako kolejna już zawodniczka, która w tym sezonie 2017-2018 odchodzi, to się świat zawali. Nic się nie zawaliło. Paulina Dudek gra w znakomitym klubie w Paris Saint-Germain i pamiętam tą rozmowę, kiedy przyszła do mnie wieczorem na zgrupowaniu w Żaganiu i pamiętam mówiłem, jeżeli to jest klub drugiej Bundesligi, to idź Paulina spać, już mi nie zawracaj głowy.

Padło słowo Paris Saint-Germain i wtedy powiedziałem pakuj się. Ona nie mogła w to uwierzyć. Trener nie jest zły.

Jestem zły, ale wyobrażam sobie, że jakbym był ojcem takiej uzdolnionej piłkarki i trener by mi powiedział, że jej nie puści, to bym go chyba zabił. Klub Medyk również jest po to, żeby tu się wychowywały zawodniczki, tak jak Ewa Pajor, szły w świat i zarabiały ogromne pieniądze.

Polska piłka kobieca przez lata była lekceważona przez PZPN. Dziś działacze chwalą się sukcesami – mistrzostwem Europy U17, medalami. Ale pamiętam, jak nas lekceważono i jak małe pieniądze szły na kobiecą piłkę. A mimo to – udało się. Wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy dostali choćby połowę tego, o co prosiliśmy.

W.M.:
W Medyku grają reprezentantki, m.in. Justyna Kądziela w U-15. Jak dziś z tym jest?

R.J.:
Niektórzy rodzice uważają, że ich dzieci nie grają w kadrze, bo grają w Medyku. A potem odchodzą i… dalej nie grają, więc myślę jednak, że i my trenerzy, i rodzice, i działacze tu w medyku powinniśmy być cierpliwi.

Jeżeli znowu pojawi się taki talent jak Ewa Pajor, czy Paulina Dudek, czy Sylwia Matysik, czy Patrycja Balcerzak, czy Ania Gawrońska, już nie chciałbym wymieniać, było ich tu bardzo dużo, to na pewno trafi do reprezentacji. Potrzeba cierpliwości – ze strony trenerów, działaczy i rodziców.

W.M.:
Nikt nie powtórzył Waszego sukcesu w UEFA. Może jednak ktoś powtórzy?

R.J.:
Wejść do Ligi Mistrzyń – może tak. Ale dojść do 1/16? Budżety mówią same za siebie. Ewa Pajor zarabia pół miliona euro rocznie – tyle, ile niektóre polskie kluby mają na cały sezon i wszystkie drużyny.

Medyk ma seniorki, rezerwy, CLJ, grupy młodzieżowe – łącznie 200 piłkarek i ponad 30 pracowników. A nie mamy takiego budżetu, jaki jedna piłkarka Barcelony ma na kontrakcie. Dopóki polskie kluby nie będą mogły zatrudniać profesjonalnych sztabów i zapewniać zawodniczkom wszystkiego, co potrzebne – nie awansują na taki poziom, jak kiedyś Medyk.

Oczywiście trzymam kciuki za GKS Katowice, obecnego mistrza Polski. Może ich sukces coś wreszcie zmieni w podejściu PZPN.

W.M.:
Życzymy więc Medykowi wszystkiego najlepszego, dużo dobrych wyników i do zobaczenia 27 maja.

R.J.:
Do zobaczenia! Mam nadzieję, że zjawią się setki naszych zawodniczek – tych dawnych i tych obecnych. Serdecznie zapraszam!

Foto: arch. KKPK Medyk Konin

Opublikuj komentarz